To co najbardziej zawchwyciło mnie podczas tygodniowej wycieczki do Wenezueli, to właśnie Delta Orinoko. Będąc tam, ma się świadomość kruchści ludzkiego życie i potęgi natury. Tam rządzi przyroda.
Dotarliśmy z naszą wycieczką do przystani łodzi motorowych. Pogoda była rewelacyjna, świeciło Slońce i doskwierał upał. Płynęliśmy łodziami, (najlepiej usiąść na samym przodzie łodzi, wtedy wiaterek przyjemnie chłodzi a przed nami roztacza się widok na egzotyczną roślinność, Indiańskie domy na palach oraz rzeczne żyjątka) Tylko jak macie kapelusz na głowie, to mocno go trzymajcie, bo mój sfrunął i pozostał gdzieś głęboko na dnie Orinoko:)
Dotarliśmy z naszą wycieczką do przystani łodzi motorowych. Pogoda była rewelacyjna, świeciło Slońce i doskwierał upał. Płynęliśmy łodziami, (najlepiej usiąść na samym przodzie łodzi, wtedy wiaterek przyjemnie chłodzi a przed nami roztacza się widok na egzotyczną roślinność, Indiańskie domy na palach oraz rzeczne żyjątka) Tylko jak macie kapelusz na głowie, to mocno go trzymajcie, bo mój sfrunął i pozostał gdzieś głęboko na dnie Orinoko:)
Nasz przewodnik, zatrzymał się przy brzegu rzeki i zerwał z krzaków coś co przypominało wyglądem gigantyczną fasolkę szparagową.(chociaż skojarzenia mogą być rozmaite ;) Okazało się, że jest to kwiat kakaowca.
Aby zobaczyć prawdziwy kwiat, należy powiedzieć magiczne " czary mary" , po czym ukazuje się nam oto taki wspaniały kwiatek :
W dalszej podróży, płynąc Orinoko, mieliśmy możliwość obserwowania Indiańskie kanoe, drewnianych domów na palach ,w których mieszka plemię Warao (czyli ludzie łodzi) oraz małych mieszkańców rzeki:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz